poniedziałek, 16 lipca 2018

Rozdiał XI

- Rusza się!
- Merlinie... Moja głowa... Co się stało?
- A to się stało koleś, że za chwile będziesz odpowiadać za swoje kłamstewka przed radą Wizengamotu.
- Za co? - Sergiej spytał zdezorientowany. - Ja nic nie zrobiłem!
- Tak, tak... Nie jesteśmy na tyle głupi, żeby uwierzyć w twoją wymyśloną tożsamość.
- Jaka znowu wymyślona?!
- To już nie moja sprawa! - Dotarli do wielkich, rzeźbionych drzwi -Gucio, Frycio wrzućcie go do sali!
Ściany były z ciemnych kamiennych cegieł, oświetlone blaskiem pochodni. Po obu stronach stały rzędy ław, ujrzał w nich wiele rozmawiających postaci. Rozmawiały przyciszonymi głosami, gdy Sergiej wszedł‚ umilkły. W eskorcie strażników odprowadzony został do krzesła stojącego na środku sali. Spojrzał na ludzi siedzących w ławie. Było ich około pięćdziesięciu, wszyscy ubrani w purpurowe szaty z ozdobną literą W wyhawtowaną na piersiach po lewej stronie. W samym środku siedział słynny Albus Dumbledore, po jego lewej stronie chłopiec w tym samym wieku co on o czarnej czuprynie sterczącej na wszystkie strony i okrągłymi okularami. Wiktor wspominał o nim jak wrócił do szkoły.
-Słynny Harry Potter- pomyślał.- Nawet tutaj się wepchnął. -Po prawej stronie siedziała czarownica z wściekle różowymi włosami. - Fuj- Skrzywił się.
- No dobrze moi drodzy. Mamy już oskarżonego, możemy zaczynać. Gotowy mój drogi? - Dumbledore dodał głośno, spoglądając na niego z błyskiem w oku. Siergiej przełknął ślinę, nie chciał się sprzeciwiać tak potężnemu czarodziejowi.
- Tak...
Nagle odezwał się siedzący obok Tonks, chłopak o tlenionych włosach.
- Szanowny panie Storm. Otrzymaliśmy doniesienie, że dziś po południu, włamał‚ się pan do Banku Gringotta, pod pseudo nazwiskiem. Nie możemy pozwolić sobie na takie łamanie zasad Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, dlatego wytoczyliśmy panu proces. 23 marzec.- Pani Lupin natychmiast zaczęła pisać. - Miejsce zamieszkania?
- Durmstrang, dotychczas.
- Nijaki Sergiej Storm. Oskarżyciele Albus Persiwal Wulfryk Brian Dumbledore, dyrektor Hogwartu i Najwyższa Szycha Wizengamotu, Kingsley Sheckelbot, minister magii, nieobecny, Draco Lucjusz Malfoy kierownik Departamentu Przestrzegabia Prawa Czarodziejow, Luna Lovegood, kierownik Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, goblin Bogrod, kierownik banku Gringotta i spółka S.G  (Skarby Goblinów) oraz protokolant: Nimfadora Tonks.-Włosy kobiety przybrały czerwony odcień, by po chwili znów miały ,, naturalny" kolor. Nagle za jego plecami odezwał‚ się głos.
- Świadek obronny: Severus Tobias Snape.- rozległ‚ się donośny głos. Wszyscy na sali, oprócz staruszka, oniemieli. Porażeni podobieństwem obu mężczyzn, po pierwszym szoku przez ławę sędziów przebiegły szepty. Severus usiadł na krześle obok Sergieja, który nie wiedział‚ jak się zachować. Właśnie obok niego usiadł jego klon o 20 lat starszy z haczykowatym nosem i prostymi włosami.
- Zarzuty wobec oskarżonego brzmią: wczoraj 23 marca, oskarżony celowo użył pseudonimu, by dostać sie do jednej ze skrytek Rodziny Blacków, bądź też Lestrangów, która została skonfiskowana przez Ministerstwo, za zbrodnie  Bellatrix i Rabastana Lestrengów. Ma pan jakieś usprawiedliwienie? Chce pan dostać veritaserum by utwierdzić Wizengamot w prawdzie?
- Taaak, poproszę.- Asystent Malfoya podał mu fiolkę z eliksirem. - Nic nie ukrywam . Mam ten kluczyk do skrytki od dzieciństwa, już wcześniej używałem go do wypłacania pieniędzy w fili w Bulgari i nigdy nie posadzono mnie o kradzież. Nazywam się... Naprawdę nie wiem jak. Tylko moje imię znajdowało się na kartce, która była podrzucona razem ze mną, a na szyi miałem ten klucz.
- Czyli z premedytacją, przez wiele lat okradał pan ten skarbiec?
- Ależ nie! Przysięgam.
- Gobliny twierdzą, ze gdy pan przybył, był pan zdenerwowany i czegoś się bał.
- Bzdura! -Severus nagle wstał.- Prawda jest taka, że ten o to chłopak nosi nazwisko Snape. -Sala zamilkła, jedna z czarownic w przedostatnim rzędzie zemdlała, Tonks przestała pisać, a Draco z wrażenia usiadł. Sergiej otworzył szeroko usta. -Też o tym nie wiedziałem, do niedawna kiedy uświadomił mi to mój przyjaciel, że mam potomka wraz z Bellatrix Lestrange.- Wszyscy wydawali z siebie dziwne odgłosy oburzenia. Do sali weszły 3 osoby niosące stołki, na którym położono test na ojcostwo, czyli żółtą fiolką. Severus wyrwał kilka włosów Sergiejowi, na co ten posłał mu kopie jego drwiącego spojrzenia. Jednak Sev pokazał mu oryginał i mina Sergiejowi zrzedła. Wyrwał kilka włosów także sobie i wrzucił je do substancji.
- Jeśli jestem jego ojcem to zabarwi się na niebiesko, jeśli nie na czerwono. Wszyscy na sali wpatrywali się w jeden punkt w oczekiwaniu. Nic już nie mogło ich zdziwić, eliksir był błękitny.
- Panie Snape - odezwał się Draco - Ale to nie oznacza, że ten o to człowiek jest synem Belli.
- Nie, nie oznacza, ale sami wiecie - Tu spojrzał‚ na Pottera - Co w skarbcu w czasie II wojny trzymała Bella. Coś co nie tylko było drogocenne dla niej. Wiedziała, też, że pieniądze ubywają z konta. Pan Panie Malfoy powinien wiedzieć, że starożytne rody przywiązują uwagę do majątku. Z resztą jeśli potrzebujecie tak bardzo dowodów, mogę oddać swoje wspomnienia. - Uśmiechnął‚ się drwiąco.
 -Nie, nie, nie. Nie potrzebujemy tego. - Blondyn skrzywił się. - Wystarczy to co Pan powiedział.
-Skoro się to już wyjaśniło dajcie nam spokój i skończcie już z tą farsą. Choć zbieramy się. No na co czekasz!- Sergiej zerwał się z krzesła i szybkim krokiem podążył‚ za domniemanym ojcem. Po zatrzaśnieciu się drzwi, Dumbledore wstał i dziarskim głosem wykrzyczał
- Niewinny! - I tak, jakby mu to sprawiało przyjemność, puknął młotkiem w stół‚ i w ten o to sposób, wybawił wszystkich z otępienia, informując o końcu rozprawy.

***

Sergi i Sev weszli do windy. Pomiędzy nimi była głucha cisza, którą chłopak przerwał chrząknięciem. Na to starszy mężczyzna uniósł w zapytaniu jedną brew.
-Sergiej Storm -Wyciągnął‚ rękę, którą musiał za chwilę schować do kieszeni, bo towarzysz jej nie uścisnął.
- O ile wiem to Snape - rozmówca zmrużył oczy - Ja jestem Severus, także Snape - Winda zatrzymała się, wysiedli na parterze. - Podobno nie masz gdzie mieszkać?
- Na razie mieszkam w hotelu ,,Dziurawy kocioł" a co?
- Trochę szacunku... - zacisnął zęby - Jak chcesz, możesz zamieszkać ze mną.- Sergiuszowi mimo planowanej zemsty spodobał mu się ojciec, w końcu nie wyparł się go.
- Dzięki! - Severus nie zwrócił uwagi na tak jawną ignorancje.
- Tylko się tak nie ciesz, to tylko dopóki niczego sobie nie znajdziesz i jeszcze jedno, jeżeli będziesz mnie irytować wywalę cię.
- Dobrze, mam pytanie, jak mam się do Ciebie zwracać? Tato? - w głosie młodego było słychać sarkazm.
- Mów do mnie ojcze, albo Severus.
- Ojcze nasz któryś jest...
- Zamknij dziób! Jeśli chcesz wylecieć z mieszkania, zanim tam dotrzesz, to proszę bardzo. - Nareszcie przeszli przez ministerstwo i dotarli do kominków. Podczas swojej drogi byli sensacją, Severus Snape odznaczony Orederm Merlina Drugiej Klasy ma dziecko z Bellatrx, najwierniejszą zwolenniczką Czarnego Pana jaka kiedykolwiek istniała, jednak nikt do nic nie podszedł, nie chciano im przerywać kłótni.
- Tu bierzesz proszek i wsypujesz go tu. Musisz głośno i wyraźnie wymówić Hogwart, gabinet profesora Snape'a
- Po pierwsze, wiem jak korzysta się z sieci fiuu, po drugie nie mam sześciu lat, a po trzecie nie mamy całego dnia.
- To na co czekasz? Rusz się!
- Hogwart, gabinet profesora Snape'a! - Nic się nie stało. - Hogwart gabinet profesora Snape'a! - Powtórzył głośniej.
- Taki mądry i wyszczekany jak Syriusz Black, a nie wie, że do największej szkoły czarodziejów nie można się dostać z od tak sobie.
- Jakbyś nie zauważył nie uczyłem się w Hogwarcie. Mogłeś mi powiedzieć od razu, a nie mnie wkręcałeś!
- Nie mogłem, mam świetną zabawę. Musisz powiedzieć gdzie się chcesz aportować  podać hasło od moich komnat. Hasło brzmi Eliksir Żywej Śmierci.
- Nie jestem twoją… marionetką!
- Nie to nie, rób jak chcesz. Snape wszedł do kominka i zniknął w zielonych płomieniach.
Sergi niechętnie podążył‚ za nim. Gdy byli w gabinecie jego ojciec chciał‚ go złapać za ramię.
- Sam się rozgoszczę. -Severus go puścił.
- Niczego nie dotykaj, zaraz wracam - nauczyciel zniknął za drzwiami. Sergi poszedł‚ w jego ślady. -Może należą mi się jakieś wyjaśnienia?!
------------------------------------------
Przepraszam was bardzo, za nieobecność, ale mam teraz masę na głowie. Wzięłam kilka pomysłów z HP i Zakon Feniksa, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Od pierwszego września będę mieszkała w internacie i nie będę miała komputera. Nie wiem co ile uda mi się dodawać notki :/.
Dziękuje Dusi za pomoc w blogowaniu, jestem niezmiernie wdzięczna, że ma do mnie cierpliwość. Życzę miłego czytania.